Jutro 18 grudnia przypada 71. rocznica masowego mordu pod laskiem Uzbornia. W wigilię tych tragicznych zydarzeń Burmistrz Bochni Stefan Kolawiński złożył kwiaty i zapalił znicz – symbol pamięci o 52 osobach, które całkiem dla nich niespodziewanie nie doczekały wigilii ’39.
Niemcy przeprowadzili szereg aresztowań, zabierając z domów zupełnie przypadkowych ludzi. Z aresztu Sądu Grodzkiego wyprowadzili 29 osób. Całą grupę aresztowanych przepędzili pod lasek na Uzborni i tam rozstrzelali.
Dokładnie wydarzenia grudnia 1939 roku w Bochni opisuje Jan Flasza w książce "Bochnia. Przewodnik po mieście".
"…16 grudnia 1939 roku Jarosław Krzyszkowski i Fryderyk Piątkowski z organizacji "Orzeł Biały", wywodzącej się z przedwojennego Związku Strzeleckiego, dokonali zuchwałego napadu na posterunek policji niemieckiej, mieszczący się przy Rynku w domu nr 16. Podczas parogodzinnej walki z użyciem broni i granatów zabici zostali dwaj policjanci, w tym komendant posterunku. Ciężko ranni byli również dwaj Polacy. Po północy przybył z Krakowa batalion Waffen-SS i oddział specjalny gestapo, które zakończyły strzelaninę. 17 grudnia Krzyszkowski i Piatkowski zostali powieszeni na słupie latarni przed posterunkiem (ich ciała zdjęte dopiero cztery dni później).
W odwecie przeprowadzono krwawą egzekucję pod Uzbornią (…) Niemcy dokonali aresztowań na mieście oraz wyprowadzili z aresztu Sądu grodzkiego 29 osób z Bochni i okolic, przebywających tam za drobne wykroczenia. Całą grupę w liczbie ponad pięćdziesięciu mężczyzn przeprowadzono z rękami uniesionymi do góry ulicą Kazimierza Wielkiego pod Uzbornię. Po wykopaniu dwóch dużych dołów przez przymuszonych Żydów, 12-osobowy pluton egzekucyjny rozstrzeliwał kolejno grupy liczące po 6 osób. Po każdej salwie jeden z oprawców podchodził do leżących i dobijał ich pojedynczymi strzałami. Po jednej z salw nie trafiony Zygmunt Wilgocki zbiegł w las i mimo strzałów przedarł się przez Uzbornię do Kurowa, a stamtąd do Łapanowa, gdzie ukrywał się przez jakiś czas. Następnym więc grupom skazańców wiązano ręce do tyłu, aby uniemożliwić im ucieczkę. Całą akcją kierował mjr Albrecht a przyglądał się jej przybyły z Krakowa gubernator Otto Wachter. Po egzekucji zmuszono Żydów do pogrzebania ciał zamordowanych. Na miejscu zbrodni pochowano także ciała Krzyszkowskiego i Piatkowskiego…"
Zbrodnia na Uzborni była pierwszym przypadkiem na terenie okupowanej Polski, kiedy Niemcy zastosowali zasadę zbiorowej odpowiedzialności za wystąpienia ludności polskiej przeciwko administracji okupacyjnej.
W ubiegłym roku, w 70. rocznicę mordu, Ireneusz Sobas – sekretarz miasta przeprowadził szeroko zakrojoną kwerendę mającą na celu ustalenie pełnej listy ofiar zbrodni na Uzborni. Nie zrobiono tego nigdy wcześniej, a po upływie tylu lat było to niełatwe do tego stopnia, że nie udało się ustalić, czy ofiar było rzeczywiście 48, 50 czy 52, różne źródła podają różne liczby. Ponad wszelką wątpliwość ustalono 49 osób. Efekt przeprowadzonej kwerendy, wraz z listą ofiar opublikowano w Kronice Bocheńskiej z grudnia 2009 r. nr 12 (2079). w artykule „Krwawy Adwent ‘39”.