Miasto

Kronika @ bochnia.pl

print

Październikowy numer Kroniki Bocheńskiej otwiera zdjęcie z historycznej uroczystości w kościele św. Pawła Apostoła. – "26 września parafia ta przeżyła jedno z najważniejszych świąt w swojej 20-letniej historii, którego podniosłość i wymiar duchowy na długo pozostaną w pamięci wszystkich zebranych… Konsekracji dokonał biskup tarnowski – Wiktor Skworc. Podczas długo wyczekiwanej uroczystości, którą poprzedziły tygodniowe misje w ołtarzu zostały złożone relikwie błogosławionej Karoliny Kózki, patronki polskiej młodzieży i wielu kościołów w kraju i za granicą" – napisała Joanna Filipska. Mniejsze zdjęcie w górnym rogu okładki przedstawia wizualizację projektu hali sportowo – widowiskowej, która już w przyszłym roku może stanąć w pobliżu dworca i hotelu Millenium.

Str. 5: "Młode partnerstwo"Pobyt dwójki bocheńskich stypendystów w amerykańskim Roselle to pierwszy efekt ratyfikowanej w czerwcu umowy o partnerstwie pomiędzy obydwoma miastami…Reprezentująca Gimnazjum nr 1 Kaja Zięba oraz Jakub Konieczny z Gimnazjum nr 2 uczęszczają do Lake Park High School. – "Szkoła jest bardzo duża. Wygląda, jak z filmów młodzieżowych. Program już od najmłodszych lat ukierunkowuje ludzi na drogi związane z ich późniejszą karierą zawodowa. Uczniowie musza uczęszczać na kilka przedmiotów obowiązkowych, takich jak język angielski, czy matematyka, a dodatkowo wybierają sobie lekcje związane z ich zainteresowaniami. Dużo zwiedzamy, w centrum Chicago byliśmy już parę razy" – napisała Kaja. Jakub zwraca uwagę na to, że "amerykańscy nauczyciele są dla uczniów kimś bardziej zbliżonym do przyjaciół lub wykładowców (których można słuchać albo i nie), niż do dyktatorów. Amerykańska młodzież jest więc nieco lepiej umotywowana, niż młodzi Polacy, którzy pracują głównie dlatego, że czują nad sobą nauczycielski bicz. Amerykanie są od nas także bardziej otwarci, tolerancyjni, a jednocześnie ekspresyjni i zbuntowani."

Str. 12 – 14: "Wykorkujemy"Bocheńscy radni postanowili zwiększyć na terenie miasta liczbę płatnych parkingów. Uchwała z nowym wykazem miejsc parkingowych miała obowiązywać od 1 października. – Nie będzie, ponieważ starosta negatywnie zaopiniował proponowane zmiany. Przy okazji doszło do sporu między włodarzami miasta i powiatu. Jedyny powód do radości mają więc kierowcy, którzy nie muszą na razie sięgać do portfeli. Martwią się natomiast ci, którzy chcąc załatwić coś w Rynku muszą zostawiać samochód na ul. Orackiej, bo wszystkie miejsca parkingowe w centrum zajmują całymi dniami osoby zatrudnione w tym rejonie. (…)
Prawdopodobne jest zlikwidowanie w Bochni "kopert parkingowych" gdyż po wprowadzeniu opłat za parkowanie w całym centrum niektóre ulice składałyby się z samych "kopert", które kosztują zaledwie 150 zł miesięcznie. – Już teraz, gdy nie jest to jeszcze opłacalne, na bardzo krótkiej Wolnicy są cztery takie miejsca…

Str. 14 – 17: "Straż nie zupa"O odwadze, bezpieczeństwie w mieście i sposobach na jego wzmocnienie, a także recepcie na skuteczne kierowanie głównie męskim zespołem z p.o. komendanta Straży Miejskiej w Bochni – Dorotą Wróbel rozmawia Joanna Filipska
– Czy statystyczny Kowalski może czuć się u nas bezpiecznie?
– Myślę, że tak i ze swojej strony robimy wszystko, żeby tak było. Może to jednak uczucie subiektywne, bo ja nie boję się przechodzić w nocy przez miasto. Zdaję sobie jednak sprawę, że nawet podczas naszej rozmowy gdzieś może się dziać coś złego. Między innymi dlatego wprowadziliśmy na początku wakacji dodatkowe patrole na największych bocheńskich osiedlach. W weekendy strażnicy sprawdzali, co się dzieje na os. Niepodległości i św. Jana. Akcja trwa nadal, a o tego rodzaju działania prewencyjne strażników zaczęli się szybko upominać mieszkańcy os. Karolina, Słonecznego…

Str. 17 – 18: "Niech nasze miasto tonie w kwiatach i zieleni"Takie hasło towarzyszyło konkursowi, który był adresowany do Zarządów Osiedli i mieszkańców naszego miasta. Jego celem było zaangażowanie mieszkańców Bochni w tworzenie malowniczych zakątków w najbliższym otoczeniu oraz uwrażliwienie na piękno przyrody i radość czerpaną z tworzenia i modelowania własnego krajobrazu. (…) Chciałoby się, by wszyscy Ci, którzy narzekają na nudę, na złych sąsiadów, na brak czasu, na pośpiech, którzy boją się przejścia na emeryturę – mogli poznać tegorocznych laureatów i by uwierzyli, że można pięknie i pożytecznie spędzać wolny czas i przez długie lata zbierać owoce swoich nieprzeciętnych zainteresowań. Chciałoby się, byśmy wszyscy uwierzyli, ze " ziemia nigdy nie oddaje bez procentu tego, co otrzymała" napisała Ewa Rachfalik.

Str. 22 – 31: "Bocheńskie kalendarium maryjne"Czytelnicy "Kroniki Bocheńskiej" zdążyli się już zapewne przyzwyczaić do tej formy prezentowania przeszłości Bochni, proponowanej na naszych łamach przez Jana Flaszę. Dotychczas publikowaliśmy kalendarze w odniesieniu do spraw całego miasta, dziś czynimy to tylko dla ich jednego, lecz jakże istotnego, wątku. Warto przypomnieć, że już wcześniej zamieściliśmy obszerne artykuły tego autora poświęcone dziejom obrazu Matki Bożej Bocheńskiej – "Sen świętego Jacka" (1997, nr 9), "Serce bazyliki" (1997, nr 10), "Bocheńskie wątki dominikańskie" (2003, nr 10). W związku z obchodzoną w tym roku 70. rocznicą koronacji obrazu nadarza się dobra okazja do ponownego przedstawienia jego dziejów, tym razem w kalendarzowym ujęciu…

Str. 32: "Aniela Kukla"W lipcowo-sierpniowym numerze Kroniki w rubryce "Znamy się tylko z widzenia", ze wzruszeniem przeczytałem wywiad z Panią Prof. Anielą Kuklanką. Z fotografii patrzyły na mnie te same spokojne, łagodne, ale i przenikliwe oczy. Także w treści wywiadu odnajdywałem tę samą osobę, z którą na co dzień spotykałem się przed laty. Pomimo upływu czasu i sędziwego wieku pozostała osobą zrównoważoną, równocześnie młodą entuzjazmem do życia, zdyscyplinowaną wewnętrznie, powściągliwą w wyrażaniu emocji, a równocześnie serdeczną i wyrozumiałą dla innych. Ucieszyłem się, czytając ten tekst, że w tak dobrej kondycji jest moja licealna wychowawczyni. Właśnie dlatego, wbrew racjonalnym przesłankom, zaskoczyła mnie wiadomość o jej śmierci" – napisał Marek Juryk.

Str. 43 – 44: "Z I Liceum do San Francisco…"Na World Cyber Gamet, piątej już olimpiadzie, która odbędzie się w październiku w San Francisco, o miano mistrza świata walczyć będzie ponad 600 najlepszych graczy z 60 państw, wśród nich także 10 Polaków, jednym z nich będzie Krzysztof Nalepka – uczeń bocheńskiego liceum.
– Co do tej pory zyskał Krzysztof? – "Na pewno dzięki StarCraft rozwija się spostrzegawczość, logiczne myślenie. Poznałam wielu ludzi. Poduczyłem się języka angielskiego Teraz, wyjeżdżając na międzynarodową olimpiadę staję przed dużą szansą. Mam możliwość rywalizacji z najlepszymi zawodnikami." Krzysiek w wirtualnym świecie nosi pseudonim Draco i należy do trzech klanów, znanych i cenionych, wśród miłośników gier komputerowych. Na arenie polskiej reprezentuje klan Er, w Korei klan Nal, a na arenie światowej klan pG.

Str. 44 – 46: "Nie tylko dla mocnych"Podczas eliminacji (do kolejnej edycji Manewrów Techniczno – Obronnych dla młodzieży z gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych) uczestnikom przyszło zmierzyć się z przeróżnymi zadaniami: strzelaniem z kbks-u (uczestnicy wykonywali 3 strzały próbne połączone z krótką nauką strzelania, po czym oddawali 5 strzałów punktowanych),wykonywali resuscytację krążeniowo – oddechową (na eliminacje MTO przyjechała karetka podarowana przez WOŚP). Oprócz tego musieli się wykazać strażackimi umiejętnościami (w tym roku niestety bez lania wody) – przechodzili krótki bieg sprawnościowy z łączeniem węży strażackich włącznie, wykazywali się znajomością czytania mapy według której się poruszali, ubierali się w maski przeciwgazowe i kombinezony OP 1 (w takiej odzieży transportowali rannego), pokonywali iście morderczy tor przeszkód, po którym niektórzy wręcz padali ze zmęczenia…

Str. 50 – 52: "Szmery na ulicach Babilonu"Każdy szanujący się obywatel miasta wie, że Szmeranie nie ma absolutnie nic wspólnego z cichymi, nieśmiałymi i jakby przytłumionymi odgłosami. Wręcz przeciwnie – skoro Szmerać, to na maxa, najlepiej w duchu AC/DC!!! A kto robi to najlepiej? Oczywiście Cztery Szmery! – Zespół powstał w 1996 roku – z początku wykonując swoje własne kawałki inspirowane twórczością AC/DC. W pierwszym składzie jednak nie pociągnął zbyt długo, bo zaledwie niepełne dwa lata. Sprawę uratował obecny wokalista – Sierściu, który wyskoczył z propozycją wspólnego brzdąkania razem ze starymi, dobrymi kumplami. Drugie narodzenie Szmerów zmieniło nieco repertuar grupy. Zdecydowano, że zająć trzeba się tylko i wyłącznie coverami grupy AC/DC i decyzja ta chyba wszystkim wyszła na dobre…

Str. 52 – 54: "Lepić obrazy ze światła"Wywiad z Łukaszem Banachem, który został przeprowadzony przez portal Eastern Frontline (www.ef.art.pl) i tam też został pierwotnie opublikowany.
– Jesteś artystą młodym, ale o już liczącym się dorobku. Bijesz rekordy popularności na Internecie, i jesteś wymieniany często jednym tchem ze Zdzisławem Beksińskim. Jak to wszystko się zaczęło? Gdzie narodził i kształtował się Łukasz Banach?
– Nieco głupio czuję się słysząc tego typu pochwałę zawartą w pytaniu, bo mam dopiero 24 lata – i jak to się mówi – pióra w tyłku nie czynią jeszcze ze mnie kurczaka. Każdego dnia budzę się ze świadomością, że to może być mój ostatni miesiąc, i pewnie dlatego staram się malować najlepiej jak w danej chwili potrafię. Na pytanie jak to wszystko się zaczęło bardzo ciężko odpowiedzieć, prawdopodobnie gdzieś w szkole podstawowej – chodzi o rysunki w brudnopisach (chciałbym je teraz zobaczyć), rysowałem tam dużo brutalnych i chyba dość śmiesznych historyjek, które bawiły wiele osób. Prawdopodobnie w ten sposób mały jeszcze Łukasz Banach zorientował się jak najłatwiej zdobyć poklask i akceptację otoczenia…

Str. 57: "Na ubitej ziemi"Poziom hałasu – w średniowiecznych normach, widownia – starsza o kilka epok, ale żądna silnych wrażeń i pełna podziwu dla kwiatu rycerstwa. – IX Międzynarodowy Turniej Rycerski "O Złoty Warkocz Tarłówny" odbywający się cyklicznie w pobliskim Dębnie przeszedł już do historii, zostawiając na zbrojach uczestników kilka wgnieceń, a u nieuzbrojonych – niezatarte wspomnienia. – Współorganizatorem turnieju była, po części bocheńska, Drużyna Rycerska Jakuba Odrowąża. Chłopcy z bractwa w sprawach menadżerskich spisali się naprawdę nieźle (widać praktyka czyni mistrza), choć w swoim żywiole byli dopiero na "ubitej ziemi". Na turniejowym polu nie dało się ich przegapić. Olśnili (za sprawą błyszczących zbroi oczywiście) sporą część przybyłych na turniej gości. Nie szczędząc mieczy, zaprawieni w bojach, bez cienia wahania podejmowali rzucane im rękawice…

Str. 60 – 61: "Gracja Bocheńska"Mimo, iż wcześniej odmówiła udziału w sesji dla Vivy (fotoreporter zwrócił na nią uwagę podczas Balu Lubomirskich, gdy oprowadzała gości po wiśnickiem zamku) Kronice Bocheńskiej udało się jednak osiągnąć kompromis i dla nikogo nie ulega chyba wątpliwości, że było warto…
Klaudia Fitrzyk nie poświęca ani swojej figurze (174 cm wzrostu przy wymiarach: 89 – 73 – 91), ani swojej urodzie wiele czasu. Włosy nosi raczej upięte, a jedyne czego systematycznie pilnuje to wizyty u fryzjera celem zrobienia balejażu. Gdyby nie jasne pasemka byłaby szatynką. Nigdy nie stosowała żadnych diet. – "Co lubię jeść? Frytki to podstawa. Tłuste frytki – dodaje. Aż wstyd się przyznać." Na drugim miejscu jest spaghetti po neapolitańsku. Z deserów czasem kupuje lody. Słodyczy raczej nie je.

Str. 66 – 68: "Walka do końca"Na mecie w Rzeszowie zawodnicy z Bochni nie kryli wielkiej radości. – Michał Bębenek: "Wspaniały rajd, który trzymał w napięciu do ostatniego metra. Daliśmy z siebie wszystko! Ostatni odcinek specjalny pojechałem prawie "na rzęsach". W tym roku jeszcze nie jechałem w tak szaleńczym tempie. Dopiero jak poznaliśmy czas Maćka Lubiaka to opadło z nas całe napięcie, a niepewność zamieniła się w eksplozję radości. Ogromnie cieszymy się z drugiego miejsca, bo dzięki temu mamy szansę na tytuł wicemistrzów Polski…

Str. 68 – 70: "Walka bez walki"Najdoskonalszą moralnie formą samoobrony (zgodnie ze starym kodeksem wojowników) jest zwycięstwo bez walki. Jest to droga najbezpieczniejsza, ponieważ tak długo jak nie ma walki nie ma też porażki. Pewność siebie i wewnętrzne przekonanie, że jest się nie do pokonania zmusza przeciwnika, aby podporządkował się naszej woli. Jednym słowem jesteśmy wygrani bez walki. – Aikido wymaga pokojowego nastawienia do wszystkich ludzi, a nie dążenia do tego by być silnym tylko po to, by móc pokonać przeciwnika.
W naszym mieście aikido mogą ćwiczyć zarówno dorośli, młodzież jak i dzieci. Zajęcia dla dzieci różnią od tych dla dorosłych – są to ćwiczenia ogólnorozwojowe z gimnastyką korekcyjną oraz elementami aikido, z licznymi zabawami i grami które zachęcają młodych aikidoków do pracy. Zajęcia dla młodzieży i dorosłych to "czyste" aikido – ćwiczenia technik obrony, padów i rzutów.

Str. 72 "Znamy się tylko z widzenia"
– Katarzyna Garus
Moje podwórko
Gdy byłam dzieckiem, chciałam zostać
Może zabrzmi to banalnie, ale lekarzem. Oczywiście okresowo przemykały różne inne pomysły na życie, łącznie z zawodem piosenkarki, ale lekcje muzyki w szkole zweryfikowały te zamierzenia.
W bajce wybrałabym dla siebie rolę
Śpiącej Królewny, bo wreszcie bym sobie odpoczęła, a potem obudziłby mnie jakiś cudowny książę.
W mężczyznach cenię
gest, uczciwość, zdecydowanie, elegancję, sztukę dyplomacji.
Cieszy mnie
życie.

print
[admin]

Następny artykuł

Poprzedni artykuł

ZNAJDŹ NAS NA:

Kamery online
Zobacz bocheński Rynek

Kamery

Zmień strefę Miasto

Miasto

Zmień strefę Turystyka

Turystyka
Accessibility