Drogi Turysto! Skoro czytasz ten tekst i zamierzasz przejść szlakiem bocheńskich bunkrów, najprawdopodobniej jesteś pasjonatem „betonowej historii”, który widział już w swym życiu niejeden zabytek wojskowej inżynierii. Jeśli nie, tym bardziej zapraszam Cię do wspólnej wędrówki po bocheńskim fragmencie linii OKH Stellung a-2.
Nie znajdziesz tu tak spektakularnych budowli jak te znane choćby z Wału Pomorskiego, Międzyrzeckiego Rejonu Umocnienego, czy choćby nie tak dalekich umocnień Obszaru Warownego Śląsk. Wynika to głównie z tego, iż znajdujące się w Bochni umocnienia były budowane w wielkim pośpiechu. W 1944 roku, kiedy Armia Czerwona gnała już pełną parą na Berlin, Niemcy nie byli w stanie przygotować nic wielkiego na jej przyjęcie. Tym bardziej, że mijałoby się to z celem. Blietzkrieg robił swoje, tym bardziej w rosyjskiej wersji gdzie nawała stali była wprost ogromna, a Niemcom brakowało już praktycznie wszystkiego. Stąd pakowanie w ziemie pieniędzy z nadzieją że słabe, polowe umocnienia zatrzymają impet nacierających, byłoby wprost bezsensowne.
Dlatego nie znajdziesz tu potężnych schronów z pancernymi kopułami, połączonych za sobą tajemnymi poternami. Będzie to częściowo spacer pod rękę z wyobraźnią, po dawnych liniach okopów i rowów przeciwpancernych. Nie wszystko jednak uległo zniszczeniu. Poza fortyfikacjami drewniano-ziemnymi, Wechrmaht wzniósł w Bochni szereg schronów żelbetonowych, typowych dla ich umocnień z końca wojny. One będą też głównym celem tej wycieczki.
Mam też kilka porad, które ułatwią Ci zwiedzanie. Jeśli nie masz GPSu, weź ze sobą mapkę (najlepiej zamieszczoną na tej stronie), nie będziesz musiał błądzić. Mimo, iż poruszać się będziesz głównie po chodniku, w kilku miejscach konieczne okaże się zejście w „szczere pola”, dlatego dobrze jest mieć ubrane długie spodnie i pełne buty (chyba że jest bardzo gorąco, to lepiej przeboleć te parę metrów przez pokrzywy). Pamiętaj też ZAWSZE o spytaniu się o pozwolenie wstępu, gdyż większość z wymienionych poniżej schronów znajduje się na terenie prywatnym, a kilka wręcz na podwórkach. Ta odrobina wysiłku może zaoszczędzić bardzo wielu nieprzyjemności.
Zapraszam na spacer po bukrach.
Maciej Jasiński